Stowarzyszenie Klub Otrycki z ogromnym żalem zawiadamia o tragicznej śmierci naszego Kolegi Jarka F., do jakiej doszło 16 lutego 2009 r., w masywie pasma Otryt.
Jarek wyszedł przed południem z Chaty, by zrobić zakupy i przy okazji kilka zdjęć. Zamienił w sklepiku w Dwerniku kilka zdań i poszedł robić zdjęcia nad San. Jarek zameldował się po powrocie znad Sanu, po czym wyszedł w kierunku Chaty tak, by spokojnie za dnia do niej dojść. Ale nie doszedł.
W tym czasie na Górze zastanawiali się, dlaczego Jarek nie wraca. Czy chce ich wystraszyć? O co chodzi. Gospodarz zadzwonił do kilku zaprzyjaźnionych miejsc gdzie Jarek mógł się zatrzymać. Nigdzie go nie było. Zadzwonił więc do GOPRu. GOPR po kilku godzinach znalazł Jarka. Zamarzniętego.
Wszyscy związani z Chatą jesteśmy wstrząśnięci. Zmarły turysta należał do zaprzyjaźnionej grupy studenckiej z Białegostoku, od lat przyjeżdżającej do Chaty Socjologa na Otrycie. Ogromny żal z powodu tej tragedii. Niech ten wypadek będzie przestrogą, dla wszystkich turystów, niedoceniających warunków zimowych w Bieszczadach.
Jarek wyszedł przed południem z Chaty, by zrobić zakupy i przy okazji kilka zdjęć. Zamienił w sklepiku w Dwerniku kilka zdań i poszedł robić zdjęcia nad San. Jarek zameldował się po powrocie znad Sanu, po czym wyszedł w kierunku Chaty tak, by spokojnie za dnia do niej dojść. Ale nie doszedł.
W tym czasie na Górze zastanawiali się, dlaczego Jarek nie wraca. Czy chce ich wystraszyć? O co chodzi. Gospodarz zadzwonił do kilku zaprzyjaźnionych miejsc gdzie Jarek mógł się zatrzymać. Nigdzie go nie było. Zadzwonił więc do GOPRu. GOPR po kilku godzinach znalazł Jarka. Zamarzniętego.
Wszyscy związani z Chatą jesteśmy wstrząśnięci. Zmarły turysta należał do zaprzyjaźnionej grupy studenckiej z Białegostoku, od lat przyjeżdżającej do Chaty Socjologa na Otrycie. Ogromny żal z powodu tej tragedii. Niech ten wypadek będzie przestrogą, dla wszystkich turystów, niedoceniających warunków zimowych w Bieszczadach.
Rany,ale co się stało?!? Jakaś lawina? Pośliznął się? Nie powinno się zimą chodzić samotnie po górach... to straszna tragedia. Współczuję jego rodzinie.
OdpowiedzUsuń[']
Nic, żadna lawina. Szedł, zgubił drogę, usiadł by odpocząć... Bardzo łatwo się zasypia w takich okolicznościach... Dotąd były to tylko opowieści, teraz dotknęło to zbyt blisko, zbyt namacalnie...
OdpowiedzUsuńFakt, zimowa wędrówka po górach nawet niezbyt wysokich jak nasze Beskidy i Bieszczady, to zupełnie inny stopień trudności niż letnie wędrowanie. Zupełnie inna liga. A jak jest dużo świeżego śniegu jak teraz, to szczególnie.
OdpowiedzUsuńOby jak najmniej takich wieści.
Byłam latem na Otrycie. Urocze miejsce, niesamowici ludzie, wyjątkowa atmosfera. W następny weekend odbywa się w Otrycie spotkanie couchserferowców (www.couchsufring.com). Sama miałam jechać, ale niestety muszę być w pracy. Ostrzegłam już kolegów. Przykro mi z powodu tej tragedii.
OdpowiedzUsuńFatalna historia, jutro jadę w góry a prognozy są na -18.
OdpowiedzUsuńLatem wielokrotnie byłem w Bieszczadach, nigdy zimą. Nigdy nie pomyślałbym, że Bieszczady są niebezpieczne. Ale zima to zima.
Fatalna, nie mogę jakoś sobie z tym poradzić... Na razie pozwolę sobie na milczenie... przynajmniej przez jakiś czas...
OdpowiedzUsuń