Chcieliśmy bardzo pojechać w poślubną podróż - inną niż wszystkie. Bez nerwicy zwiedzania, bez gonitwy obrazów, bez porannego wstawania by zobaczyć jak najwięcej w tym krótkim czasie urlopu. Odpocząć, odsapnąć, pocieszyć się sobą, zmęczyć się bezczynnością. Niestety. Obawiam się, że decyzja o celu naszej najbliższej podróży zniweczy te zamierzenia. Choć z drugiej strony, jeśli chcesz coś zrobić - zrób to po prostu ;-)
Kiedyś, gdy umieraliśmy z upału w samym sercu Indii, przy stupach Aśoki w Sanchi, spotkaliśmy grupę pielgrzymów, którą prowadziło dwu mnichów. Po wymianie uprzejmości, zapytali się jak nam się podoba w Indiach? Odpowiedzieliśmy, że bardzo pięknie, tylko strasznie gorąco. Mnich spojrzał się na nas zdziwiony i uśmiechnął się z politowaniem. Dla niego wcale nie było zbyt gorąco. On przyjechał ze Sri Lanki...
Tak, Sri Lanka, dawniej nazywana z europejska Cejlonem, wybrała nas na swoich najbliższych gości. Sms-ową relację na bieżąco będę prowadził na blipowym mini-blogu: igor.blip.pl. Bardziej szczegółowa opowieść będzie pewnie po zakończeniu narracji Środkowo-Azjatyckiej, która została ostatnio trochę zaniedbana z powodu braku czasu, wykorzystywanego na bieżące prace i przygotowania...
Do zobaczenia za 3 tygodnie!
czwartek, 23 października 2008
Podróż poślubna
Subskrybuj:
Posty

Życzę przyjemnej podróży i tym bardziej przyjemnego zwiedzania!:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam świeżo upieczone małżeństwo!:P
Dzięki dzięki! ;-) I też pozdrawiam ;-))))
OdpowiedzUsuńżyczę wspaniałych przeżyć i czekam niecierpliwie na reportażowe posty stamtąd.
OdpowiedzUsuń