<<< poprzedni odcinek | następny odcinek >>> |

Dotarliśmy też do kompleksu, gdzie po raz pierwszy zetknęliśmy się z niebieskimi kopułkami, które będą nas prześladować już do końca wyjazdu. Wielki meczet Tellya Sheikh, medresa Barak Khan oraz biblioteka-muzeum Moyie Mubarek, gdzie umiejscowiony jest najstarszy na świecie egzemplarz Koranu z 7 wieku. Na olbrzymim placu nie było dużo ludzi, trochę uczennic i sporo kobiet ubranych w kolorowe suknie wyglądające jakby Salvador Dali pochlapał je farbami. Daleko im niestety do wyrazistości i estetycznego wyrobienia Hindusek. Okazywały jednak sporo sympatii i otwartości, zachęcając nas do robienia im zdjęć. Jedna grupka po takiej sesji dała nam swoje adresy i czeka teraz cierpliwie, i pewnie bez wiary, na ich fotki, które nadejdą z dalekiego kraju.

Nieco rozczarowani udaliśmy sie na jeden z największych w Taszkiencie bazarów - Chorsu Bazar. W centralnym miejscu pod wielka kopułą, tez niebieska ale za to mocno spłaszczoną, znaleźliśmy świątynię współczesnej bogini handlu. Na bazarze, jak to na bazarze, można kupić wszystko. Przyprawy w każdym możliwym kolorze. Kiszonki i szatkowane warzywa. Tusze każdego chyba hodowanego w Uzbekistanie zwierza. Miejscowe ubrania we wszelkich możliwych kolorach. Bobki z suszonego jogurtu, produkowane zarówno z mleka koziego jak i krowiego. I wiele innych mniej lub bardziej potrzebnych rzeczy. Zjedliśmy obiad w bazarowym barku i pojechaliśmy na spotkanie z taszkienckimi Coach-Surferami...
<<< poprzedni odcinek | następny odcinek >>> |
0 komentarzy:
Publikowanie komentarza